W najniższym punkcie

607 w najniższym punkciePastor mojego zboru niedawno uczestniczył w spotkaniu Anonimowych Alkoholików. Nie dlatego, że sam był uzależniony, ale dlatego, że słyszał o historiach sukcesu tych, którzy opanowali 12-stopniową ścieżkę do życia wolnego od uzależnień. Jego wizyta zrodziła się z ciekawości i chęci stworzenia tej samej uzdrawiającej atmosfery we własnej społeczności.

Mark przybył na spotkanie sam i nie wiedział, czego się tam spodziewać. Kiedy wszedł, zauważono jego obecność, ale nikt nie zadawał mu zawstydzających pytań. Zamiast tego wszyscy zaoferowali mu ciepłe powitanie lub klepnęli go zachęcająco po plecach, gdy przedstawił się obecnym.

Jeden z uczestników otrzymał tego wieczoru nagrodę za dziewięć miesięcy abstynencji, a kiedy wszyscy zgromadzili się na podium, aby ogłosić, że zrezygnowali z alkoholu, publiczność wybuchła huraganowymi oklaskami i ogłuszającymi oklaskami. Potem jednak kobieta w średnim wieku podeszła powoli do podium powolnymi krokami i spuszczoną głową z opuszczonymi oczami. Powiedziała: „Dziś powinnam świętować 9 dni abstynencji. Ale wczoraj, do cholery, znowu piłem ».

Mark biega mu po plecach gorąco i zimno, myśląc, co by się teraz stało? Ile hańby i wstydu towarzyszyłoby tej pozornej porażce w świetle oklasków, które właśnie ucichły? Nie było jednak czasu na przerażającą ciszę, ponieważ gdy tylko ostatnia sylaba minęła usta kobiety, oklaski znów wzrosły, tym razem jeszcze bardziej szalone niż wcześniej, wypełnione zachęcającymi gwizdami, krzykami i uspokajającymi wyrazami uznania.

Mark był tak przytłoczony, że musiał wyjść z pokoju. W samochodzie puścił łzy na godzinę, zanim mógł jechać do domu. Wciąż zadawał pytanie: „Jak mogę to przekazać mojej społeczności? Jak mogę stworzyć miejsce, w którym spowiedzi o wewnętrznych zakłóceniach i ludzkości będą przyjmowane z równie entuzjastycznymi oklaskami jak triumf i sukces? » Tak powinien wyglądać kościół!

Dlaczego kościół przypomina miejsce, w którym jesteśmy starannie ubrani i z radosnym wyrazem twarzy, usuwając ciemną stronę naszego ja z publicznego widoku? Czy masz nadzieję, że nikt, kto zna nasze prawdziwe ja, nie rzuci na nas szczerych pytań? Jezus powiedział, że chorzy potrzebują miejsca, w którym mogliby się leczyć - ale stworzyliśmy klub towarzyski oparty na spełnieniu określonych kryteriów przyjęcia. Najwyraźniej, mając najlepszą wolę na świecie, nie możemy sobie wyobrazić, że jesteśmy jednocześnie zdewastowani i nadal jesteśmy całkowicie kochani. Być może jest to tajemnica Anonimowych Alkoholików. Każdy uczestnik osiągnął kiedyś najniższy punkt i przyznaje się do tego, a także każdy znalazł miejsce, w którym i tak jest „kochany”, i zaakceptował to miejsce dla siebie.

Jest inaczej u wielu chrześcijan. W jakiś sposób wielu z nas uwierzyło, że jesteśmy kochani bez skazy. Żyjemy naszym życiem najlepiej, jak potrafimy, i pozwalamy innym i sobie poczuć kastet, gdy nieuchronnie prowadzi to do porażek. Niestety, dzięki poszukiwaniu moralnej wyższości możemy poradzić sobie z większymi problemami duchowymi niż z jednym dnem.

Brennan Manning pisze: „Paradoksalnie to właśnie nasze wyolbrzymione normy moralne i nasza pseudopobożność wciskają się niczym klin między Boga a nas, ludzi. To nie prostytutki czy poborcy podatków najtrudniej okazuje skruchę; to właśnie gorliwi ludzie myślą, że nie muszą okazywać skruchy. Jezus nie zginął z rąk rabusiów, gwałcicieli czy bandytów. Wpadła w wyczyszczone ręce głęboko wierzących ludzi, najbardziej szanowanych członków społeczeństwa” (Abba's Child Abbas Kind, s. 80).

Czy jesteś trochę wstrząśnięty? W każdym razie miałem trudności z przełknięciem go i muszę przyznać przed sobą, czy mi się to podoba, czy nie, że faryzeusz też we mnie drzemie. Chociaż oburzają mnie ich uprzedzenia, które spotykamy w całej Ewangelii, robię to samo, ignorując tych, którzy walczyli i bronili prawych. Daję się zaślepić tym, którzy kochają Boga moją niechęcią do grzechu.

Uczniowie Jezusa byli grzesznikami. Wielu z nich miało tak zwaną „przeszłość”. Jezus nazwał ją swymi braćmi. Wielu wiedziało również, jak to jest uderzać w dno. I właśnie tam natknęli się na Jezusa.

Nie chcę już stać ponad tymi, którzy chodzą w ciemności. Nie chcę też podtrzymywać bezużytecznych zwrotów zgodnie z mottem „Od razu ci powiedziałem”, a ja sam ukrywam ciemne strony mojego istnienia. Chcę, aby Bóg pochwycił znacznie więcej i stanął przed synem marnotrawnym z otwartymi ramionami, tak jak czynił to posłusznym przez Jezusa Chrystusa. On kocha jedno i drugie. Anonimowi Alkoholicy już to zrozumieli.

autorka: Susan Reedy