Łazarz wyjdź!

531 Lazarus wyjdzieCzy znasz historię Jezusa, który wzbudził Łazarza z martwych? To był ogromny cud, który pokazuje nam, że Jezus ma moc, aby nas wychować także z martwych. Ale historia zawiera znacznie więcej, a John opowiada kilka szczegółów, które mają dla nas głębsze znaczenie.

Zwróć uwagę na sposób, w jaki Jan opowiada tę historię. Łazarz nie był nieznanym mieszkańcem Judei – był bratem Marty i Marii, Marii, która tak bardzo ukochała Jezusa, że ​​wylała mu na stopy drogocenny olejek namaszczania. Siostry wezwały Jezusa: „Panie, oto choruje ten, którego kochasz” (z Jana 11,1-3). Brzmi to jak wołanie o pomoc, ale Jezus nie przyszedł.

Czy czasami czujesz, że Bóg opóźnia swoją odpowiedź? Mary i Marta z pewnością tak to odczuwali, ale opóźnienie nie oznacza, że ​​Jezus ich nie lubił, ale raczej, że miał inny plan na myśli, ponieważ mógł zobaczyć coś, czego oni nie mogli. Jak się okazało, gdy posłańcy dotarli do Jezusa, Łazarz już nie żył, Jezus powiedział, że ta choroba nie zakończy się śmiercią. Czy on się mylił? Nie, ponieważ Jezus patrzył poza śmierć iw tym przypadku wiedział, że śmierć nie będzie końcem tej historii, wiedział, że celem było uwielbienie Boga i Jego Syna (w. 4). Mimo to przekonał swoich uczniów, że Łazarz nie umrze. Jest to lekcja również dla nas, ponieważ nie zawsze rozumiemy, co naprawdę ma na myśli Jezus.

Dwa dni później Jezus zaskoczył uczniów, proponując im powrót do Judei. Nie rozumieli, dlaczego Jezus chciał powrócić do strefy zagrożenia, więc Jezus odpowiedział enigmatycznym komentarzem o chodzeniu w świetle i nadejściu ciemności. Potem powiedział do nich: „Nasz przyjaciel Łazarz śpi, ale ja go obudzę” (w. 11).

Uczniowie byli najwyraźniej przyzwyczajeni do tajemniczej natury niektórych uwag Jezusa i znaleźli objazd, aby uzyskać więcej informacji. Wskazywali, że dosłowne znaczenie nie ma sensu. Jeśli śpi, wtedy obudzi się sam, więc po co ryzykować nasze życie, jadąc tam?

Jezus oświadczył: „Łazarz umarł”, a dalej: „Cieszę się, że mnie tam nie było”. Dlaczego? „Abyście uwierzyli”. Jezus dokonałby cudu bardziej zdumiewającego, niż gdyby tylko zapobiegł śmierci chorego człowieka. Cud polegał nie tylko na przywróceniu Łazarza do życia — Jezus wiedział, co dzieje się około 30 mil od nich i co się z nim stanie w najbliższej przyszłości.

Miał światło, którego nie mogli zobaczyć - i to światło ujawniło mu własną śmierć i zmartwychwstanie w Judei. Miał pełną kontrolę nad wydarzeniami. Mógłby zapobiec schwytaniu, gdyby tego chciał; mógł zatrzymać próbę jednym słowem, ale tego nie zrobił. Postanowił zrobić to, do czego przyszedł na ziemię.

Człowiek, który dał życie zmarłym, był gotów oddać swoje życie za lud, ponieważ miał władzę nad śmiercią, nawet nad własną śmiercią. Przyszedł na tę ziemię jako śmiertelny człowiek, aby mógł umrzeć, a to, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak tragedia, wydarzyło się dla naszego zbawienia. Nie chcę twierdzić, że jakakolwiek tragedia, która się dzieje, jest w rzeczywistości planowana lub dobra przez Boga, ale wierzę, że Bóg jest w stanie przynieść dobro od zła i widzi rzeczywistość, której nie widzimy.

Patrzy ponad śmierć i opanowuje wydarzenia nie mniej niż dzisiaj - ale często jest dla nas tak niewidoczny, jak dla uczniów. Po prostu nie widzimy dużego obrazu i czasami potkamy się w ciemności. Powinniśmy ufać Bogu, że robi rzeczy w sposób, który najlepiej im odpowiada.

Jezus i jego uczniowie udali się do Betanii i dowiedzieli się, że Łazarz leżał w grobie od czterech dni. Odbyły się mowy pogrzebowe i pogrzeb już dawno się skończył - aż w końcu przyszedł lekarz! Marta powiedziała, być może z odrobiną desperacji i bólu: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” (werset 21). Zadzwoniliśmy do ciebie kilka dni temu i gdybyś wtedy przyjechał, Łazarz nadal by żył.

Ja też byłbym rozczarowany – lub raczej skonsternowany, wściekły, histeryczny, zdesperowany – prawda? Dlaczego Jezus pozwolił umrzeć jej bratu? Tak Dlaczego? Często zadajemy sobie dzisiaj to samo pytanie – dlaczego Bóg pozwolił umrzeć mojej ukochanej osobie? Dlaczego dopuścił do takiej czy innej katastrofy? Kiedy nie ma odpowiedzi, gniewnie odwracamy się od Boga. Ale Maria i Marta, choć rozczarowane, zranione i trochę wściekłe, nie odwróciły się. Marta miała iskierkę nadziei – zobaczyła małe światełko: „Ale już teraz wiem, że o cokolwiek poprosisz Boga, da ci Bóg” (w. 22). Być może myślała, że ​​proszenie o zmartwychwstanie byłoby trochę zbyt śmiałe, ale daje do zrozumienia. „Łazarz ożyje” – powiedział Jezus, a Marta odpowiedziała: „Wiem, że zmartwychwstanie” (ale miałam nadzieję, że trochę wcześniej). Jezus powiedział: „To dobrze, ale czy wiecie, że ja jestem zmartwychwstaniem i życiem? Jeśli we mnie wierzysz, nigdy nie umrzesz. Czy myślisz?”

Wtedy Marta powiedziała w jednym z najwybitniejszych wyznań wiary w całej Biblii: „Tak, wierzę w to. Ty jesteś Synem Bożym” (werset 27).

Życie i zmartwychwstanie można znaleźć tylko w Chrystusie – ale czy możemy wierzyć w to, co Jezus powiedział dzisiaj? Czy naprawdę wierzymy, że „kto żyje i wierzy we mnie, nigdy nie umrze?” Chciałbym, żebyśmy wszyscy mogli to lepiej zrozumieć, ale wiem na pewno, że w zmartwychwstaniu będzie nowe życie, które nigdy się nie skończy.

W tym wieku wszyscy umieramy, tak jak Łazarz i Jezus, ale Jezus nas wskrzesi. Umieramy, ale dla nas to nie koniec historii, tak samo jak nie był to koniec historii Łazarza. Marta poszła po Marię, a Maria przyszła do Jezusa płacząc. Jezus też płakał. Dlaczego płakał, skoro już wiedział, że Łazarz ożyje? Dlaczego Jan to napisał, skoro wiedział, że radość jest „tuż za rogiem”? Nie wiem - nie zawsze wiem, dlaczego płaczę, nawet przy szczęśliwych okazjach.

Ale wierzę, że stwierdzenie jest takie, że można płakać na pogrzebie, nawet jeśli wiemy, że osoba zostanie podniesiona do nieśmiertelnego życia. Jezus obiecał, że nigdy nie umrzemy, a jednak śmierć nadal istnieje.

Śmierć jest nadal wrogiem. On jest wciąż czymś na tym świecie, który nie jest tym, czym będzie w wieczności. Czasami czujemy czasy głębokiego smutku, nawet gdy Jezus nas kocha. Kiedy płaczemy, Jezus płacze z nami. Widzi nasz smutek w tym wieku, tak jak widzi radości przyszłości.

„Zabierzcie kamień” – powiedział Jezus, a Maryja odparowała: „Będzie smród, bo nie żyje od czterech dni”.

Czy jest coś w twoim życiu, co śmierdzi, czego nie chciałbyś, aby Jezus ujawnił „odsuwając kamień”?

W życiu każdego jest coś takiego, coś, co wolimy ukrywać. Czasami Jezus ma inne plany, bo wie rzeczy, których my nie wiemy i możemy Mu po prostu zaufać. Więc odsunęli kamień, a Jezus modlił się i wołał: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!” „I umarli wyszli” — mówi nam Jan – ale już nie był martwy. Był związany jak umarły w całuny, ale chodził. „Rozwiążcie go” — powiedział Jezus — „i puśćcie go” (wersety 43-44).

Wezwanie Jezusa skierowane jest również do dzisiejszych duchowych zmarłych, a niektórzy z nich słyszą Jego głos i wychodzą z grobów. Wyłaniają się ze smrodu egoistycznego sposobu myślenia, który doprowadził do śmierci. Czego potrzebujesz Potrzebują kogoś, kto pomoże im pozbyć się ich ciężkich tkanin, aby pozbyć się starych sposobów myślenia, które są dla nas tak łatwe. To jedno z zadań kościoła. Pomagamy ludziom odsunąć kamień, choć może śmierdzieć, i pomagamy ludziom, którzy odpowiadają na wezwanie Jezusa.

Czy słuchasz wezwania Jezusa, by przyjść do Niego? Czas wyjść z „grobu”. Może znasz kogoś, kogo powołuje Jezus? Czas pomóc mu odsunąć kamień. Warto o tym pomyśleć.

Joseph Tkach