Problem z miłością

726 problem z miłościąMój mąż Daniel ma problem - problem z miłością, zwłaszcza z miłością Boga. Niewiele napisano na ten temat. Napisano książki o problemie bólu lub o tym, dlaczego dobre rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom, ale nie o problemie miłości. Miłość jest powszechnie kojarzona z czymś dobrym — czymś, do czego należy dążyć, walczyć, a nawet umrzeć. A jednak dla wielu pozostaje to problemem, ponieważ trudno zgadnąć, jakimi regułami się kieruje.

Boża miłość jest nam dana za darmo; nie zna końca i uważa sadystę tak samo jak świętego; Walczy z niesprawiedliwością, nie chwytając za broń. Można by więc pomyśleć, że tak cenny towar podlegałby pewnym regułom rynku. Jednak jedyną zasadą, jaką znalazłem w tym przypadku, jest to, że miłość rodzi miłość. Bez względu na to, ile z tego dasz innym, będziesz jeszcze bardziej błogosławiony. Otrzymanie tak cennego dobra bez niczego w zamian może być często trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Tak więc mój mąż Daniel widzi miłość Bożą jako niesprawiedliwy dar. Swoje niedociągnięcia osobiste spogląda pod lupą, która uwidacznia nawet najdrobniejszy szczegół, dzięki czemu cała jego uwaga skupia się wyłącznie na jego niedociągnięciach, gdzie nie ma miejsca na „nieuzasadnioną miłość”.

Daniel raz po raz przedstawia swój problem Bogu w modlitwie, sam przyjmuje miłość i dzieli się miłością Wszechmogącego z bliźnimi, zwłaszcza z bezdomnymi wygnańcami, którzy stoją na ulicach, którymi się opiekuje. Odkrywa, że ​​z pewnością może poczuć miłość, jeśli nie przymknie oczu na jej wołanie. Zatrzymuje się, słucha, modli się i dzieli z tymi, którzy nazywają ulice wielkim miastem domem. To nigdy nie jest łatwe, ale Daniel czuje, że miłość prosi go właśnie o to.

Kilka tygodni temu, w niedzielny poranek, Daniel ukląkł i modlił się do Boga, aby bardziej go kochał. I Wszechmogący go usłyszał - na jadłodajni, gdzie miał dobre 1,80 metrowa kanapka na imprezę. Kiedy Daniel wychodził ze sklepu z mega-jumbo kanapką, usłyszał głośny gwizd podziwu i odwrócił się, by spojrzeć na ogorzałą twarz długoletniego bezdomnego mężczyzny, łzawiącego na chleb. Daniel uśmiechnął się, skinął mu głową, po czym odwrócił się do swojego samochodu – aż do chwili, gdy właśnie miłość ostrzegła go, by zawrócił.

Witam, powiedział z uśmiechem, czy mogę w czymś pomóc? Żebrak odpowiedział: Czy masz jakieś drobne? Daniel powiedział, że nie, ale wręczył mu banknot, gdy usiadł i zapytał mężczyznę, jak się nazywa. Daniel, odpowiedział. Mąż nie mógł stłumić chichotu i odpowiedział: Świetnie, też mam na imię Daniel. To niemożliwe, jego nowy znajomy zahuczał z niedowierzaniem i poprosił o prawo jazdy jako dowód. Kiedy już miał satysfakcję, wiedząc, że Daniel jest tym, za kogo się podawał, wydawał się być dobrze usposobiony do przypadkowego znajomego i rozmowa o realiach życia wywiązała się między dwoma imiennikami. W końcu Daniel zapytał go, czy kiedykolwiek próbował znaleźć pracę, na co Daniel odpowiedział, że zawsze zakładał, że nikt go nie zatrudni, bo tak brzydko śmierdzi. zatrudniłbyś mnie? Nikt nie dałby pracy komuś takiemu jak ja! Tak, odpowiedział mój mąż. Właśnie wtedy wyraz twarzy Daniela zmienił się i zaczął się jąkać. Daniel trochę się zdenerwował. Słyszał o zaburzeniach psychicznych, które często towarzyszą bezdomności, ale starał się podążać za słowami osoby, z którą rozmawiał. Mamrocząc z trudem, zdołał powiedzieć: Mam ci coś do powiedzenia, powiedział bezdomny. Zaciekawiony Daniel zapytał: Co? I z czystą, niemal dziecinną twarzą, ten sękaty, pomarszczony, śmierdzący mężczyzna spojrzał na Daniela i powiedział po prostu: „Jezus cię kocha!”

Daniel walczył ze łzami, gdy usłyszał swoją odpowiedź z nieba. Miłość skłoniła go do odwrócenia się i obdarowania go prezentami. Mój mąż zapytał: A co z tobą, Danielu? Czy Jezus też cię kocha? Twarz Daniela rozpromieniła się niemal nieziemską radością: O tak, Jezus kocha mnie tak bardzo, cokolwiek robię, kocha mnie.

Daniel wyciągnął dolarowy banknot, który Daniel dał mu przed chwilą: Hej, nie potrzebuję tego! Możesz go odzyskać. Miał już to, czego naprawdę potrzebował, podobnie jak mój mąż Daniel!

autorka: Susan Reedy