Niesamowita miłość Boga

736 niewiarygodna miłość BogaBożonarodzeniowa opowieść ukazuje nam niewiarygodnie wielką miłość Boga. Pokazuje nam, że sam Syn Ojca Niebieskiego przyszedł, aby zamieszkać wśród ludzi. To, że my, ludzie, odrzuciliśmy Jezusa, jest niezrozumiałe. Nigdzie w Ewangelii nie ma mowy o wielkim tłumie ludzi, którzy z bezradnym przerażeniem patrzą, jak złośliwi ludzie rozgrywają swoją politykę władzy i pozbywają się swojego największego zagrożenia, Jezusa. Klasa rządząca chciała śmierci Jezusa, wyeliminowania go, usunięcia z pola widzenia – a tłumy właśnie to zrobiły. Ale wołania: „Ukrzyżuj go, ukrzyżuj go!” powiedzieć znacznie więcej niż tylko: chcemy, aby ta osoba zniknęła ze sceny. Z tych słów wynika wielka gorycz z braku zrozumienia.

To niesamowite, że Syn Ojca Niebieskiego stał się jednym z nas; a tym bardziej zaskakujące jest to, że my, ludzie, odrzuciliśmy Go, źle potraktowaliśmy i ukrzyżowaliśmy. Nie do pomyślenia jest, aby Jezus dobrowolnie znosił i znosił to wszystko, kiedy jedno Jego słowo wzywałoby zastępy aniołów do obrony? „Albo czy myślisz, że nie mógłbym poprosić mojego ojca, a on natychmiast wysłałby mi więcej niż dwanaście legionów [to jest niezliczona rzesza] aniołów?” (Mateusz 26,53).

Nasza nienawiść do Jezusa musiała uderzyć Ojca, Syna i Ducha Świętego jak grom z jasnego nieba – albo musiał tu działać odkupieńczy duch o niewypowiedzianym majestacie. Czy trójjedyny Bóg nie przewidział odrzucenia przez Żydów i Rzymian? Czy zaskoczyło go to, że storpedowaliśmy jego rozwiązanie, zabijając jego syna? A może haniebne odrzucenie przez ludzkość Syna Wszechmogącego było od samego początku czynnikiem krytycznym w naszym procesie zbawienia? Czy to możliwe, że ścieżka pojednania Trójcy wymaga zaakceptowania naszej nienawiści?

Czy klucz do pojednania nie może leżeć w dobrowolnym zaakceptowaniu naszej duchowej ślepoty kuszonej przez szatana i wynikającego z niej sądu? Jaki grzech może być bardziej nikczemny niż nienawiść do Boga — i mordowanie krwią? Kto miałby takie kompetencje? Jakie zadośćuczynienie może być bardziej wzniosłe, osobiste i rzeczywiste niż zadośćuczynienie naszego Pana, który dobrowolnie przyjął i zniósł nasz gniew i spotkał się z nami w naszym najbardziej haniebnym zepsuciu?

Ojciec, Syn i Duch Święty bardzo poważnie traktują swoją miłość do nas i nie chcą niczego więcej, jak tylko tego, byśmy tę miłość przyjęli wszystkimi zmysłami. Ale jak można dotrzeć do ludzi, którzy są tak zdezorientowani, że ze strachu chowają się przed Trójjedynym Bogiem? Możemy tak bardzo przyzwyczaić się do postrzegania Jezusa jako ofiary Bożego gniewu, że nie dostrzegamy znacznie bardziej oczywistego punktu widzenia objawionego w Nowym Testamencie, który mówi nam, że On zniósł nasz gniew. Czyniąc to, przyjmując naszą pogardę i szyderstwo, spotkał się z nami w najciemniejszych zakamarkach naszej istoty i wniósł swoją relację z Ojcem oraz własne namaszczenie w Duchu Świętym do naszego świata zdeprawowanej ludzkiej natury.

Boże Narodzenie nie tylko opowiada nam piękną historię Dzieciątka Jezus; Bożonarodzeniowa opowieść opowiada także o niewiarygodnie wielkiej miłości Boga w Trójcy Jedynego – miłości, która ma na celu spotkanie nas w naszej bezradnej i załamanej naturze. Wziął na siebie ciężary i cierpienia, aby do nas dotrzeć, a nawet stał się kozłem ofiarnym naszej wrogości, aby dotrzeć do nas w naszym bólu. Jezus, Syn naszego Ojca Niebieskiego, Namaszczony w Duchu Świętym, znosił nasze drwiny, cierpiał naszą wrogość i nasze odrzucenie, aby oddać nasze prawdziwe ja swoje życie z nami w Ojcu i Duchu Świętym na wieki wieków. I uczynił to od żłóbka aż po krzyż.

przez C. Baxtera Krugera